niedziela, 27 lipca 2014

Pytania od Was ♡







Hej!
Miałam około tygodnia przerwy i czekałam na pytania od was w komentarzach, na mailu i asku, żeby móc zrobić teraz post o takim tytule ;)
Szczerze nie spodziewałam się aż tylu pytań do mnie i jestem zaskoczona ich ilością :D

A więc zaczynamy:

  •  Czym się interesujesz?
            - Interesuję się czytaniem, muzyką, modą oraz aktorstwem ;D
  •  Czemu założyłaś bloga?
            - Założyłam bloga, ponieważ od kilku miesięcy piszę opowiadanie o tytule "It's Already Doesn't Matter" i chciałam się z kimś podzielić moimi pomysłami. Blog nie jest tylko dla                 opowiadania. Piszę również trochę o mnie i o moim życiu, ponieważ bardzo lubię poznawać nowych ludzi i dzielić się z nimi wrażeniami...
  •  Ulubione danie?
            - Hmm..? No myślę, ze podobnie jak wszyscy lubię pizze i kocham lody, chociaż nie wiem, czy można liczyć to jako jakieś wielkie danie... 
  •  Co znaczą dla Ciebie Twoi czytelnicy?
            - Znaczą bardzo dużo! Nie wiem czy jest ich dużo czy jednak mniej, bo dopiero zaczynam, ale szanuję ich, odpowiadam na maile, pytania i jestem szczęśliwa, że są ludzie, którzy                 poświęcają mi czas <3
  •  Gdzie mieszkasz ?
            - Mieszkam w Rawiczu, miasto w Wielkopolsce ;)
  •  Wolisz ubierać się modnie czy wygodnie?
            - Lubię wyglądać modnie zwłaszcza, jak gdzieś wyjdę, ale w domu stawiam na wygodę ;)


  • Jakiej muzyki słuchasz?
            - Kocham muzykę filmową. Jeśli chodzi jednak o wykonawców, to kocham Coldplay oraz Ed'a Sheerana <3
  •   Masz jakieś zwierzątko :)
            - Nie mam żadnego zwierzątka;(
  • Masz rodzeństwo ?
            - Tak mam... Starszą 18-letnią siostrę.





  •  Gdzie byś chciała zamieszkać w przyszłości?
            - Niemcy/Holandia <3 Tak, chyba bardziej Holandia;d
  • Czy piłaś kiedyś herbatę przez słomkę.
            - Yyy... Nie. Chyba nie ;D
  •   Od kiedy prowadzisz bloga?
            - Mój blog nie istnieje nawet miesiąca. Utworzyłam go w lipcu tego roku, coś na początku;d



  •  Czym dla ciebie jest blogowanie?
            - Jest częścią życia, którą dopiero rozpoczęłam i mam nadzieję, że będzie trwać myślę, że długo potrwa.
  •  Co robisz kiedy ci smutno?
            - Hmm... Słucham smutnej muzyki i chyba jeszcze bardziej się rozklejam. A jeżeli nie mam ochoty na samotność, to spotykam się z przyjaciółmi;)
  •  Jest taka osoba której ufasz w 100%? Jeśli tak to kto to...?
            - Oczywiście. Ufam moim przyjaciółkom, a są nimi: Maria, Kaja i Eliza



Chciałabym jeszcze podziękować niektórym osobom za pytania i za częste odwiedziny na moim blogu. To wiele dla mnie znaczy i wzmacnia mnie w tym co robię; odsyłam dlatego na blogi:
KLIK KLIK KLIK KLIK KLIK KLIK

                          https://soundcloud.com/nickraymondg/seinabo-sey-younger-kygo-remix

    niedziela, 20 lipca 2014

    ROZDZIAŁ V

     Twarz... demona... Krzyknął z całych sił. Stała na środku pokoju wpatrując się w Harrego i powoli płynąc ku niemu. Nie rozpoznał tej twarzy. Była cała blada, ubrana w białą, zwiewną suknię, miała złożone ręce, jakby coś w nich trzymała... Nie wiedział tylko co. Jej chłód przeniknął w niego z chwilą jej pojawienia, przeraziło go to jak bardzo była lodowata, zmarła... Siedział na końcu łóżka, przyklejony do ściany i ledwo oddychając. 'To jakaś paranoja! Co się ze mną dzieje? Tylko sen... Wierzę, że to był sen!' - myślał roztrzęsiony. Po 10 minutach siedzenia bez ruchu chciał sprawdzić i obejść dom, ale nie wiedział nawet kiedy, zasnął. Leżał w pozycji skulonej. Tym razem we śnie...

    ~ 'Spadł... Wylądował w przestrzeni odkrytej. To był klif. Cały z jasnej skały. Niebo było zachmurzone, ale od horyzontu biła olbrzymia, oślepiająca jasność. Mgła rozchodziła się po całej okolicy. Na końcu była przepaść. Harry rozglądał się po wszystkich stronach, jakby czegoś szukał, ale czego?
    'To jest koniec... Umieram. Ktoś po mnie przyszedł.' - czuł znowu tą obecność. Była przy nim. To uczucie... Tym razem nie było już tak zupełnie miło. Wcale nie było... Przestraszył się. Bardzo. 'A niby byłem z nią taki zżyty'
    'Gdzie ja jestem?' Pochłonęła go rozpacz. Szedł więc w stronę przepaści... Zrobił pierwszy krok, drugi, a z przestrzeni wyłoniła się ta sama postać. W głowie mieszały mu się uczucia.
    - Nie bój się! - do jego uszu dobiegł powiew, uspokajający go trochę.
    Szedł równym, wolnym tempem coraz bliżej przepaści i tej... postaci. Nie bał się. Uczucie bezpieczeństwa powróciło. Postać była coraz bliżej, kiedy jednak odległość Harrego od ducha wyniosła ilość na wyciągnięcie ręki, zniknęła. Harry od razu stanął jak wryty.
    'Gdzie ona jest? Nie chcę, żeby odchodziła! Zależy mi na niej!!! Błagam, niech wróci!' - rozglądając się po zamglonej, jasnej okolicy, bił się z własnymi myślami.
    - Niech  mi ktoś pomoże! - krzyczał zdesperowany. To wszystko go osłabiło. Jak się stamtąd wydostać?
     Po kilku minutach zamglonego płaczu, postać pojawiła się ponownie. Tym razem trochę inna... Nie ta sama. Przyglądał się bliżej, będąc otoczony tym uczuciem.
    'To niemożliwe! Nie wierzę! Po prostu nie wierzę! Czy to... to ona! Katelyn!' - zerwał się na równe nogi nie wierząc w to co widzi.
     Katelyn szła do niego, to ona! Zbliża się i widział ją... Była aniołem. Umarła. Cała niebieska i zimna. Jej ciemne włosy były prawie czarne i tego koloru były również oczy. Miała na sobie białą, prostą i zwiewną sukienkę do kolan i niebieskie ciało. Smutne oczy i nic nie mówiła.
    'To było straszne! Płakać mi się chciało! Dopiero teraz zdałem sobie z tego sprawę! To nie mogło być prawdą! Ona umarła! Była duchem!'
     Podeszła do niego i pół metra przed nim zatrzymała się i spojrzała prosto w oczy. Płakała. Jakby chciała coś powiedzieć, przeprosić, nawiązać do ich zerwania, ale nie mogła. Nie mówiła. To było tak rzeczywiste, ale przecież niemożliwe. 'Nie pamiętam kiedy tak się bałem i krzyczałem. Zwróciła się z tył. Wracała się gdzieś na krawędź wzgórza i chciała spaść. Popatrzyła na mnie ślicznymi oczami i zrobiła to... Spadła!' ~

                           ✿ ✿ ✿          ✿ ✿ ✿          ✿ ✿ ✿          ✿ ✿ ✿           ✿ ✿ ✿
         A tutaj kilka zdjęć z Warszawy ☀︎ ☀︎ ☀︎











    Chciałabym zrobić kolejnego posta zbudowanego z pytań od Was. Możemy się poznać i dlatego proszę o zadawanie pytań na maila, w komentarzach i  na asku:

    http://ask.fm/KingaLaskowska00 - ASK
    kinga27061999@gmail.com  - MAIL



                             https://www.youtube.com/watch?v=JRWox-i6aAk&hd=1

    czwartek, 17 lipca 2014

    Life is Life ♡

    Hej!Dzisiaj chciałabym wam powiedzieć coś o sobie i o...życiu?
    A więc... Najpierw może o mnie.


    Idę teraz do 3 klasy gimnazjum i przede mną wszystko co najgorsze: kompetencje, wybór nowej szkoły, pożegnanie z przyjaciółmi...
    Ale są wakacje <3 Więc nie przejmuję się tym jeszcze ^^  Mam nadzieję, że dam radę...




    Moimi szczególnymi zainteresowaniami, za które oddałabym wszystko jest czytanie, gra na gitarze oraz śpiewanie ;D Kocham też biegać, ale to zainteresowanie od niedawna, więc poczekam jeszcze jak długo  wytrzymam XD











    Gram na gitarze od 3 lat i myślę, że dobry pomysł był zacząć przygodę z tym instrumentem... Kocham grać na gitarze i uczyć się nowych nut, brzmień... Bardzo lubię muzykę, lecz jednak bardziej przywiązuję wagę do śpiewania. Robię to od zawsze. Nie jest idealnie, ale chyba najważniejsze, że robię to, co kocham.
    Ostatnim poruszonym tematem są książki...
    Czytam dużo, często i bardzo to lubię. Dobrze jest się przenieść czasem do innego świata, świata moich bohaterów i przeżyć ich przygody i akcje. Czasem można poczuć się jakbym była uczestnikiem, albo obserwatorem niektórych wydarzeń, co oddaje mi uniesienia<3
    Moimi ulubionymi książkami są Zmierzch, który uwielbiam nie tylko za motyw miłości, ale za zmianę świata rzeczywistego. Wampiry, wilkołaki... Ludzie. Na tle dobra, zła i miłości. Oddanie życia w imię miłości. Nadzieja... Uczucia bezsilności przerodzone w nadzieję odbudowania życia... "Nieśmiało budziła się we mnie nadzieja, że oto stąpam po wodzie, zamiast w niej tonąć..." Ta książka przemawia do mnie jak żadna inna oddając mi najistotniejsze wartości w życiu.

    "Nigdy nie zastanawiałam się nad tym jak umrę... 

    Ale umrzeć za kogoś, kogo się kocha, wydaje się dobrą śmiercią..."

    "Gwałtownych uciech i koniec gwałtowny; 
    Są one na kształt prochu zatlonego, 
    Co wystrzeliwszy, gaśnie..."

    "Jedni mówią, że świat zniszczy ogień.
    Inni, że lód.
    Iż poznałem pożądania srogie,
    Jestem z tymi, którzy mówią: ogień.
    Gdyby świat zaś dwakroć ginąć mógł."

    "Okres dzieciństwa nie trwa od momentu narodzin do osiągnięcia pewnego wieku... 
    Nie jest tak, że dziecko dorasta i odkłada na bok swoje dziecięce sprawy. 
    Dzieciństwo to królestwo, w którym nikt nie umiera..."




    Bardzo lubię również Igrzyska Śmierci. Czekam na ekranizację Kosogłosu. Ta trylogia jest piękna. Brawo dla autorki za pomysł i zrealizowanie go! Opowieść przenosi mnie najbardziej z tego świata na pole walki i pokazuje, że życie nie jest bajką i nie zawsze idzie po naszej myśli. Niektórzy nie zdają sobie z tego sprawy, ale jest tak, że czasem te złe rzeczy przytrafiają nas i nie mamy na to wpływu. Musimy to przyjąć i być tego świadomi. Igrzyska Śmierci pokazują też oddanie za drugą osobę. Osobę którą się kocha. Przykładem takim jest Katniss oddająca się w niebezpieczeństwo, jakie niosą Igrzyska za swoją siostrę Primrose. Jest to piękne i rzadko spotykane. Kocham tą trylogię.

    Kolejną książką, która mnie ciekawi jest Więzień Labiryntu. Thomas, Minho, Newt, Teresa, Brenda... Ta opowieść jest niezwykła i bardzo interesująca. Wciągnęła mnie od samego początku i nie pozwoliła przestać czytać. Walczący bohaterowie w imię dobra i przyszłości poświęcali się do ostatnich chwil. Oddaliby za siebie wszystko i bez względu na trudności, przeszkadzające im dążyli do celu. Nie chcę spojlerować, więc nie wiem na ile mogę się rozpisać :) Bardzo polecam tę książkę jak i całą resztę.

    Oprócz opisanych wyżej książek jestem zachwycona bestsellerem "Wybrani" oraz książką pt "Ostatnia Piosenka" oraz "Gwiazd Naszych Wina"! 
    Niedługo zabieram się do Darów Anioła, więc może wam również piszę, jak przeczytam...

    A wy jakie książki czytacie? Czy lubicie którąś z wymienionych? Gracie na jakimś instrumencie, od jak dawna? Jeżeli macie podobne zainteresowania, albo zauważyliście tu coś interesującego, to piszcie. Może macie inne pytania? Chętnie odpowiem i przeczytam o was.
    <3



    Jeśli chcecie mnie znaleźć poza blogiem, to zapraszam:
    Instagram: http://instagram.com/its_already_doesnt_matter
    Twitter: http://instagram.com/its_already_doesnt_matter


                                    https://www.youtube.com/watch?v=SFGvmrJ5rjM&hd=1

    wtorek, 15 lipca 2014

    ROZDZIAŁ VI (cz.2)

    - BOŻE! - krzyknął ile sił miał w sobie
    To nie było normalne... Nie! Po prostu nie mogło! To nie mogło być prawdą. Harry czuł strach i w jego oczach pojawił się lęk. Spojrzał w stronę okna... było otwarte, mimo że wcześniej je zamykał. Był tego pewien! Nie otwierał go a tym bardziej przed burzą! Czy co to tam było...

     Zaczęło mocno wiać i wraz z lodowatym zimnem do pokoju Harrego dostały się liście przywiane z ogrodu. Zrobiło się nieprzyjemnie, więc szybko w strachu podszedł do okna i zobaczył zrywąjącją się w tym momencie wichurę w ciemnościach. Nagle, kiedy chciał je po prostu zamknąć coś go tknęło. Jakiś prąd przepływający przez jego ciało. Po prostu poczuł, że coś, lub ktoś podpowiada mu, żeby nie zamykał, żeby tu został. Nie mógł się ruszyć. Pragnienie tej siły było zbyt wielkie i wpłynęło na niego całkowicie. Poddał się temu totalnie. Zamykając oczy odpływał. Już nie był w tym świecie. Był w raju!
    Wszystko tak jak chciał. Delikatny dreszcz przeszywające jego ciało pomogło zatrzymać się Harremu w czasie. To było piękne. Piękne i silne! Nie mogło się skończyć. Pragnął z całych sił pozostać w tym stanie do końca życia, czy tam istnienia... To uczucie piękniejsze niż cokolwiek na świecie targało jego emocjami jak opętałe. Harry stał i nie próbował walczyć, a wiedział, że coś jest nie tak i coś go tu trzyma. Czuł się jednak... dobrze i ... bezpiecznie? Lęk zniknął i na jego twarzy pierwszy raz od wielu dni pojawił się uśmiech. Wiatr wiał w stronę Harrego, a on czuł się przy nim jak dziecko. Był szczęśliwy. Otaczał go swoją ręką i nie pozwalał, żeby mu się coś stało. Dawno tak się nie czuł... Pokochał ten stan, nie musiał nikogo widzieć, czuł się wolny, wreszcie nie szpiegowany i kontrolowany i nie chciał za wszelką cenę żeby się kończył...
     Nagle zaczął padać deszcz tak mocno, że w kilka sekund Harry miał zimną i mokrą twarz. Zanim się spostrzegł wiatr był już tak gwałtowny, że aż cofnęło Harrego. Zapychało go, a on rozczarowany najbardziej na świecie poruszył się w końcu od kilku minut zastany w miejscu. Szybko zamknął okno, walcząc z przymykającym wiatrem całymi siłami, jakby odcinał kogoś, lub coś w pół. Zamknął po pewnej chwili okno, czując pustkę. To 'uczucie' odeszło. Otarł twarz z kropel deszczu i był pół przytomny. Wytargany z wszelkich sił, osłabł. Nawet nie wiedział kiedy się spostrzegł, że jest mu zimno jak cholera. Wrócił do łóżka i okrył się dokładnie kocem. Zamknął oczy z utęsknieniem myśląc o tym co przed chwilą się wydarzyło. 'Pragnę, boże jak ja pragnę tego uczucia ponownie!' - krzyczał w myślach. Nic nie było w stanie go zastąpić. Nie czuł się tak od dawna... od... dzieciństwa... Kiedy mama była przy nim. Zawsze, przy każdym upadku i sukcesie. Wspierała go. Coś się zmieniło... Już tak nie jest. 'Teraz tak mi tego brakuje... Wiem co straciłem, czego już się nie przywróci, co minęło. To niesprawiedliwe, straciłem wszystko! Wszystko, na czym mi zależało... w chwilę. Nie zdążyłem się nawet pożegnać! To był moment.' -  Siedząc na łóżku z podkulonymi nogami myślał o tym i obwiniał się za cały los zesłany na niego... Po chwili nie było już tak zimno. Wszystko odeszło. Czuł, jak odchodzi. Uczucia, szczęście, smutek, życie...Chciało mu się płakać, ale brakowało już łez, a poza tym nie chciał przez cały czas się nad sobą użalać! Koniec z tym! Kiedy się otrząsł, w okno uderzyła gałązka. Wydawała się mała, ale wiatr popchnął ją z siłą trzy- tonowego pnia. Spojrzał w tę stronę. Nic oprócz wiatru i deszczu. Odetchnął, odwracając się od okna przed siebie, jakby chciał wyzionąć własnego ducha. Wtedy to się stało... Wtedy to zobaczył!



                                     https://www.youtube.com/watch?v=SFGvmrJ5rjM&hd=1

    niedziela, 13 lipca 2014

    ROZDZIAŁ IV ✈️ (cz1)

    Ta noc była straszna! Harry był samotny, zmęczony i wystraszony. W jego głowie mieszały się uczucia pogardy, nienawiści dla świata a zarazem myśli samobójcze. On już nie dawał rady temu wszystkiemu! Poza tym miał dziwny sen. Chyba... Położył się do łóżka wcześnie i leżał. Mimo tych batów ucieśniających jego duszę nie mógł odepchnąć myśli na bok. Cały czas był zatopiony w sobie. Leżał... 'I znowu sam... Kiedyś leżałbym myśląc.., albo nie! Stop. Siedziałbym ucząc się jeszcze zmęczony po treningu i pisałbym z Katelyn... Albo nie! Byłbym z nią teraz, tu! Ona by tu była! Albo bym może wracał dopiero z treningu? Pewnie narzekałbym na ten świat. Że jest taki okropny, że nie starcza mi czasu, że nie potrafię tego wszystkiego ogarnąć, nadążyć za wszystkim... Taa... Narzekałbym mając wszystko... Boże!' - wyrwał się z głębokiego zamyślenia. Właśnie uświadomił sobie, że... że kiedyś był rozkapryszonym bachorem! Nic się dla niego nie liczyło oprócz jego zachcianek! Nie potrafił dostrzec piękna tego świata i go docenić. Ale teraz też nie potrafi... Mimo, że los się nad nim znęca, już nie jest taki jak kiedyś! Może to jest ta dobra cecha? Teraz mimo tego, co życie mu zgotowało nie potrafiłby poprosić o żadną głupotę i zachowywać się jak skończony dupek! 'Może to wszystko po to, żebym zrozumiał cel świata? Misję jego istnienia?' - coś go ukuło w pierś, ponownie wyrywając z przemyśleń. 'Niee! Co to za głupoty, co za głupie refleksje?! Już serio nie mam się czego czepiać, to będę rozmyślał nad jakimiś absurdalnymi rozwiązaniami moich NIEROZWIĄZYWALNYCH problemów!' Nieważne... Przerwał, czując olbrzymi chłód przeszywający go od stóp do głów. Powiew wiatru zraził go obłudnie, że na chwilę zapomniał gdzie jest. Po chwili zorientował się, że to tylko wiatr wślizgujący się do pokoju przez niedomknięte okno. Ujrzał odbijające się w nim światło księżyca. Była pełnia i na zewnątrz widniał lśniący blask. Harry leżąc w łóżku spoglądał na piękną noc. Po dłuższej chwili był tak pogrążony w myślach, że nie usłyszałby nawet dzwonka do drzwi. Znowu myślał co robiłby teraz i gdzie by się podziewał, gdyby nie wydarzenia ubiegłych miesięcy. Nie przeszkadzało mu to jednak... Oddał się marzeniom jakby po niepewnych stopniach schodził w głąb czarnej studni. Marzenia były dla niego jak raj nie do osiągnięcia! Wyobrażał sobie życie w pełni normalne z matką i w wymarzonej szkole... Kiedyś pomyślałby o pieniądzach, dziewczynach, sławie... Teraz jednak nie! Już nie! 'Jak mogłem być tak płytki?' - nie mógł zrozumieć siebie sprzed kilku lat. Teraz myśli o codziennych wartościach, których nie ma, a chciałby. Dlaczego to jemu tego zabrakło, a nie tym, którzy o nich zapominają i ich nie doceniają, nie potrzebują? Nie zorientował się nawet kiedy zasnął.



    + Zapraszam na mojego insta. Za każdą obserwację odwdzięczam tym samym ;)
                             http://instagram.com/its_already_doesnt_matter



                                  https://www.youtube.com/watch?v=pY9b6jgbNyc&hd=1

    piątek, 11 lipca 2014

    ROZDZIAŁ III

     Hej!
    Jednak udało mi się dodać dzisiaj kolejny rozdział, zapraszam ;)


     Było wcześnie rano. Harry otworzył oczy i od razu poczuł osłupienie. Mimo, że tak wcześnie zasnął, w ogóle nie czuł, żeby spał. Wcale nie wypoczął. No ale jak ma się czuć po takich dniach? Po szeregu niesprawiedliwych i chorych zdarzeń? Dlaczego to wszystko wydarzyło się właśnie teraz? Jemu? Wstał, spoglądając na zegarek uświadomił sobie, że jest dopiero 6:40. Nie mógł się otrząsnąć. Spojrzał w telefon, nic... Nic? Serio N I C? Nie pamiętał już niczego z wczoraj, ale nadal jest ból. Nawet jeśli już zapomni, będzie wstawać ze świadomością, że ma życie do dupy, a to nie z jego winy. To jest najgorsze! Widząc nie dopisującą pogodę za oknem, jego samopoczucie uległo pogorszeniu. Nie chciało mu się iść od szkoły, nigdzie. Nie chciało mu się wychodzić z łóżka, a co dopiero do ludzi? Nie ma mowy! Nikt by się nie dziwił... Po czymś takim?... 'Strasznie nie chcę! Boję się tego.'- pomyślał.
     Schodził właśnie na dół... Nie wiedział sam po co. Wiedział, że będzie cisza... i była. Nikogo w domu nie było. Znowu. Znowu pusto, cicho... Ojciec znowu nie wrócił na noc. Nawet wiadomości nie zostawił. To już czwarta noc. Czasami obdarzony koszmarnym życiem chłopak odnosił wrażenie, że gdyby miał taką możliwość, w ogóle by tu nie wracał. Nie zdziwił się jednak jakoś...
     Dzień okropny! I jeszcze znowu pada. 'Nie ogarniam...' - pomyślał. Stanął i zaczął spoglądać przez okno od tarasu na szare chmury, zakrywające niebo. Były okropne! Takie jak jego życie. Szare, bezsensowne! To jest jak odchłań bez końca, pozostawiająca za każdym kilometrem ból i gniew, jednak nie da się z niej wydostać... Tak samo jak z życiem Harrego. Wszystko jest mokre i szare. 'Boże, żyć mi się nie chce! 7:09, co ja robię?! Spóźnię się! Mam takie opóźnienia...' - wystraszony pobiegł szybko do łazienki. Kiedy jednak spojrzał w lustro znowu zachciało mu się płakać! Może jak jakaś baba, ale znowu zobaczył twarz bez wyrazu... Te same oczy, usta, włosy. 'Nie mogę zrozumieć, jak Katelyn ze mną była!' Patrzył tak i nagle zachciało mu się spać, poczuł się tak słaby, że nie mógł dojść do pokoju. Nawet nie wiadomo jak to zrobił bo kilka minut potem właśnie tam się znalazł. 'Źle się czuję! Nie wiem... Albo może wiem... To z powodu Katelyn i Steva. No raczej na pewno. Mimo wszystko jestem słaby i nie dojdę do szkoły. Mam to w dupie. Idę spać! Życie ma mnie gdzieś, to ja też! Tym bardziej... Ciekawe co będą myśleć Steve i Katelyn. Uznają, że to mnie wykończyło i dlatego mnie nie ma? Czy nawet nie zauważą, że jestem nieobecny? Ciekawe, czy to już się rozniosło po szkole, czy już wiedzą, czy się śmieją ze mnie? Jaki frajer, dał się zbajerować lasce...' - zakrył dłońmi twarz i wybuchnął. 'To wszystko mnie przytłacza. Niszczy mnie!' Myśli te gnębiły Harrego do upadłego. Po prawie nieprzespanej nocy zmęczony zasnął. Nie wiedział nawet kiedy... 'Pragnę już szczęścia! Niech to się skończy! PROSZĘ!'
     Miał dziwny sen... Straszne!


    - Co jest, stary?! Nie ogarniam. Dzisiaj cie nie było, wiem czemu... - budzi go dźwięk dzwonka w telefonie
    To był Matthew.
    - Coo? - spytał zaskoczony Harry wydzierając się ze snu
    - Sorka Harry, mówili o tobie - już wszystko mu się zobrazowało - Nie wiem kto to zaczął, ale już cała szkoła wie. Nie jest tak źle, ale ploty są, że właśnie dlatego nie było cię dzisiaj w szkole! Zerwała z tobą! Co za suka, oberwie się jej. Jak ci to zrobiła? Kiedy ona w ogóle go poznała na tyle, żeby się w nim zakochać  i cię zostawić. Do samego końca byliście szczęśliwą parą i kochała cię! To musiało stać się z dnia na dzień, z godziny na godzinę! Wyobrażasz to sobie? Jak ty w ogóle się czujesz? Co ci jest? - dobijał go Matthew
    - Weź już, skończyłeś? Nie nakręcaj się...
    - Ale mów!
    - Jezu, żyję! Wystarczy? - wkurzył się Harry
    - Nie! Mów co się stało! Jak to zrobiła? - dociekał denerwująco przyjaciel
    - Normalnie. Po prostu, podeszła i to powiedziała... - nie chciał nic mówić
    - A czemu cię nie było?
    - Chory jestem - skłamał, chociaż czuje się okropnie - Nie chcę o tym gadać, serio.
    - Ale jak coś to wiesz, że możesz wbijać? - pocieszał
    - Jasne.
    Matthew był super przyjacielem. Harry zawsze mógł na nim polegać, a zabawa z nim była zawsze świetna. Nie wyobrażał sobie życia bez niego. Ale teraz nie chciał mu się zwierzać. Z nikim nie chciało mu się rozmawiać na ten temat, nawet ze samym sobą! Dobrze, że się odezwał. Zawsze się odzywa... Kiedy nie ma w szkole Harrego albo jak chce z kimś pogadać. Poprawił mu trochę humor nawet. Ale nie na długo...
     Zaraz przychodzi Lucy. Jest 11:45. 'Nie chcę widzieć ludzi a zwłaszcza nikogo znajomego.' - wkurzył się zrywając z łóżka.
    Wyszedł z domu najszybciej jak mógł się tylko pozbierać. Leje jednak, cały czas jest zimno i mokro! 'Idealna pogoda dla mnie...' Więc nigdzie nie mógł uciec... 'A chciałbym bardzo wybiec gdzieś na przestrzeń i wykrzyczeć do nieba co teraz czuję w sobie, jakie to podłe uczucie.'  Udał się jednak do sklepu po gumy do żucia. W środku było pusto. Nikogo nie było. Cisza... Wziął szybko gumę i poszedł do kasy. Kiedy wyszedł, w dali zobaczył koleżanki z klasy. Szły śmiejąc się, nawet w deszczu. Nie chciał, żeby go widziały. One są serio szczęśliwe. Nie mają takich problemów jak on... 'Zazdroszczę im'. Chciał się ukryć, próbował jakoś , ale nie udało mu się to. Na widok Harrego zaczęły podążać ku niemu.
    - Siema Harry! - krzyczy Eva
    - Hej. - odpowiedział zły na siebie, że dał się zdemaskować
    - Jak tam? - spytała Carter
    - Dobrze... Znaczy źle! - odpowiadał nie wiedząc jak się ich pozbyć
    - Właśnie wracamy ze szkoły. Czemu cię nie było? - dociekała Carter
    'Wiedziałem' - pomyślał
    - Strasznie się czuję, serio.
    - Ahamm. Ale skoro wyszedłeś to znaczy, że ci lepiej? - pytała pełna nadziei Eva - Może wyjdziesz z nami do kina? - zaproponowała
    - Nie dzięki - odmówił - Muszę wracać i nie najlepiej jeszcze ze mną. Na razie!
    - Paa, Harry! - krzyknęły
    Przyspieszył kroku. 'Nie wiem co robić... Moje życie jest beznadziejne, więc może... mooże... Może jednak gdzieś się przejdę i wykrzyczę to..?' Myśli te ożywiły go bardzo... Zaczął biec i znalazł się w krótkim czasie na starym odcywilizowanym i opuszczonym porcie. Nie było tu ludzi, więc poczuł się wolny. Rozejrzał się dookoła. Coś... Jakieś uczucie rozpierało mu pierś. Nie wiadomo... Może ból... Ale jednocześnie dobrze mogło być to szczęście... Stanął na środku i patrzył w górę. Są czarne chmury i deszcz pada prosto na niego. Był taki zimny! Jedna sekunda. Jedna... Poczuł ukłucie i wstrząs, który zmusił go do krzyku. Kiedy ulżyło mu po wybuchnięciu płaczem z wplecionym krzykiem, wydarł się:
    - Jak ja nienawidzę tego życia! Nienawidzę, NIENAWIDZĘ!!! Chcę umrzeć!' - Zagrzmiało. Kiedy to wykrzyczał nie poczuł zbyt dużej ulgi, nadal nie było lepiej. Nic już mu nie pomoże. Totalna deprecha... Rozpoczęła się ogromna burza i Harry zaczął uciekać.
     Wszedł cały mokry do domu i od razu zwrócił tym uwagę Lucy. 'Jezu, czy ta kobieta zawsze wszystkiego musi się czepiać? Niee! To jest wyczerpujące!' Ściągnął buty i od razu usłyszał jej głos:
    - Gdzie byłeś?
    - W sklepie... - odpowiedział zmęczony
    - Dlaczego nie poszedłeś do szkoły? - zdziwiła się jego dobrym stanem fizycznym
    - Źle się czuję, co chwilę kręci mi się w głowie. - mówił struty
    - Byłeś u lekarza? - dociekała przewrażliwiona Lucy
    - Nie, nie byłem - westchnął pewny siebie
    - A więc jesteś chory? Jakoś ci nie wierzę! - spojrzała podejrzliwym wzrokiem
     'Czy ona mnie nie widzi? Od razu można poznać w pierwszej sekundzie, że nie jestem sobą...'
    - Idę się położyć. - oznajmił, znikając w głębi schodów
    Walnął się na łóżko od razu po wejściu do pokoju i sięgnął po laptopa. Zalogował się na Facebooka i zauważył kilka nieprzeczytanych wiadomości. Zaciekawiony szybko je odtworzył. Jedna z nich była od Katelyn. Nie chciało mu się jej czytać, ale czym prędzej to zrobił z ciekawości. "Przepraszam..." pisało. Nie wiedział co ma myśleć. To było głupie i pazerne. 'Po tym wszystkim pisze do mnie i przypomina mi ten ból.' Nic nie odpisał... Wkurzył się, a kiedy zobaczył, że jest dostępna, wylogował się, gdyż nie chciał już widzieć jej nazwiska. 'Chciałbym, żeby tata przyjechał dzisiaj na noc... Tak bardzo bym chciał. Czuję samotność i ktoś bliski dobrze mi zrobi.' - burza tęsknych myśli rozpiera mu głowę i zimnym haustem przenika mu czaszkę trafiając do mózgu. Nie spełnia się to. Jest 22:34, ojca nie ma. Już nie przyjedzie... Został znowu sam. Nie zostało mu nic innego, jak się położyć spać, chory był. Jutro też nie pójdzie do szkoły, bo rozłożył się po tym dzisiejszym szaleństwie.

    No i się zaczęło...


                                           https://www.youtube.com/watch?v=tV2je_mOUQg&hd=1

    czwartek, 10 lipca 2014

    Chwila prawdy.

    Hejjejj ;D
    Męczę się tutaj z tym postem długo, dłuugo... I nie wiem czy jest sens pisać.
    Mówią, że nie można się poddawać i trzeba walczyć, a ja spróbuję^^. Nie ma was tu zbyt wiele, ale może kiedyś ktoś tu zajrzy i spodoba mu się to co robię, okazując to komentarzem, czy likiem ;)

    Okkey;d No to od razu powiem, że typowego posta z kolejnym rozdziałem dzisiaj nie będzie. Nie dlatego, że skończyły mi się pomysły, czy nie ma kto tego czytać. Pracuję jeszcze nad III rozdziałem.
    Postaram się go dodać już jutro, a tymczasem chciałabym powiedzieć kilka zdań o... sobie?

    Wakacje trwają już ok. 2 tygodnie i wydają się krótkie. Ale nieważne. Trzeba korzystać z chwil i się nimi cieszyć! Naprawdę, C I E S Z Y Ć! W pełnym znaczeniu tego słowa ^^. To, co szybko mija jest zazwyczaj dobre i za tym tęsknimy, więc jak już to coś nadejdzie to korzystajmy z tego :d




    Taka mała wzmianka :D Więc... Jak się tu znalazłam? Dlaczego? Czemu postanowiłam pisać opowiadanie?
    Noo... Po pierwsze tworzę to już od kilku miesięcy, a pisanie dla siebie nie ma sensu, więc gdzieś trzeba się tym podzielić. Nie jestem pewna swoich pomysłów, czy są na tyle dobre, żeby je publikować, ale czemu nie próbować? W życiu trzeba się spełniać, więc jak już mi nie wyjdzie to przestanę, ale jak wyjdzie??
    No w końcu "Wszyscy kiedyś umrzemy" nie pozostanie po nas nic, więc hejty i te sprawy już mnie nie ruszają ;) Podejście z powyższego cytatu nie wydaje się zbyt optymistyczne, ale wcale nie jestem taka i nie jest to moim mottem życiowym. Bardziej staram się spełniać i realizować.
    Taak. Kiedyś miałam z tym problem, wielki problem. Strasznie bałam się hejtów i tego co inni powiedzą. Dzisiaj? Nie bardzo... Oczywiście, biorę pod uwagę wszystkie opinie i krytyki, starając się wprowadzić je w życie, ale nie te próbujące za wszelką cenę mnie zniszczyć.
    Poddalibyście się bez walki?
    Kiedyś nie potrafiłam jej podjąć, ale teraz jakoś spróbowałam.
    A więc tak... Podsumowując, kiedyś byłam M E G A nieśmiała i bałam się zdania innych. Co na mnie wpłynęło? Teraz nie potrafię powiedzieć... Nie jestem przekonana, ale może kiedyś sobie to uświadomię.

    Jeśli i Ty jesteś nieśmiały/ła to czas na zmianę! Nie bój się krytyki. ;)
    Też tak macie? Mieliście?
    Jak tak, to napiszcie mi w komentarzu, chętnie przeczytam co macie do powiedzenia.
    Jeżeli miałyście podobnie jak ja, że bałyście/liście się pisać bloga lub coś podobnego, a teraz może przezwyciężyłyście/liście to, to również napiszcie! ;D
    Czekam na komentarze i zapraszam do dalszego czytania ^^







     ♥!



     https://www.youtube.com/watch?v=450p7goxZqg&hd=1

    środa, 9 lipca 2014

    ROZDZIAŁ II

    'Lucy jest jeszcze w domu, nie chcę wracać tam. O wszystko będzie pytać. Chcę być sam! Nie chcę nikogo.' Uciekł... Szedł w przeciwną stronę domu, nie chcąc widzieć nikogo znajomego. Spojrzał w telefon: 14:18... 'Nie, nie pozbieram się! Gdzie ja mam iść? Nie chcę iść do kolegów, do nikogo!'
    Zatrzymał się przed ulicą Regan St i przebiegł szybko, najszybciej jak to możliwe, marząc znaleźć się po drugiej stronie. Udało mu się to prędko, lecz do końca nie odwracał się za siebie, nie patrzył przed siebie i nie widział nawet nadjeżdżających samochodów. 'Nie chcę widzieć niczego, a zwłaszcza tego podłego i niesprawiedliwego pod każdym względem świata! Czuję do niego wstręd i nie chce mi się żyć.' Znowu rozpłakał się, naciągając mocniej kaptur na głowę. Robiło się coraz zimniej. Gdzie iść dalej? Stanął powstrzymując się od łez na skrzyżowaniu dróg N Harbor Blvd i Swinford St. Nie wiedział dokąd teraz. To wszystko przeniosło go do innego świata...
     Stojąc na przemoczonym chodniku miał mętlik w głowie. Na niebie zaciągnęły się wielkie szare chmury wyglądające potwornie i zapowiadające ogrom komplikacji. T samo czuł w swojej głowie. Nagle przypomniało mu się, tak jakoś samo przyszło do głowy, jak w drugiej klasie razem z Alanem - kolegą z podstawówki uciekali czasem z lekcji albo przed rodzicami do kryjówki nad oceanem. Wtedy było świetnie... A teraz? Postanowił więc zawrócić i pójść tam. 'Spotykaliśmy się tam zawsze jak nam było źle, albo chcieliśmy pogadać lub pobawić się. Życie wtedy było takie proste... Zero zmartwień. Właściwie, dlaczego o tym pomyślałem? Czemu mi się to przypomniało?...'
     'Razem w podstawówce byliśmy przykładem z wf. Zawsze najlepsi i podziwiani. Postanowiliśmy, że w przyszłości pójdziemy do gimnazjum sportowego i spełnimy tam marzenia. On zawsze koszykarz, ja piłkarz...' Świetnie się to teraz mu wspomina... 'To były marzenia do zrealizowania. Oprócz sportu przykładałem się dosyć do nauki, zawsze zmuszany przez mamę. Miałem dobre stopnie i bez problemu dostałbym się do wymarzonego gimnazjum... W wakacje, kiedy papiery do prywatnego gimnazjum były złożone przeze mnie i Alana, oczekiwałem wyników. Do ich ogłoszenia został miesiąc. Byłem przejęty i nie mogłem się skupić nawet na wypoczynku. Tak bardzo mi na tym zależało. Może jakbym tam poszedł, moje życie nie byłoby teraz takie okropne? Nie byłoby takim piekłem?
    Dostałbym się! Wiem, dostałbym się... Alan się dostał bez najmniejszego problemu... Byłem pewniakiem, bo miałem więcej odznaczeń... Alan się teraz spełnia, a ja?'
     A więc... Miesiąc przed wynikami zmarła matka Harrego. 'Był to ogromny szok dla wszystkich, a jednocześnie koniec mojego życia. Nie mogłem się pozbierać... To był koszmar! Jednego dnia jest, całuje cię na do widzenia, a następnego znika i nie zostawia nic, tylko trumnę i pamiątki...' Miała wypadek. Nie był z jej winy. Samochód osobowy uderzył w nią jadąc na prostej drodze. 'Co za skurwysyn! Zniszczył życie mnie i mojej matce! Gdybym go kiedykolwiek jeszcze gdzieś spotkał, zabiłbym gnoja!' - płakał wspominając.
    Oznaczało to koniec dla niego i jego kariery. Ojciec Harrego nie pracuje na miejscu. Często wyjeżdża i więcej nie ma go w domu. Nie potrafiłby się nim zaopiekować i dać radę z tym wszystkim: zarobić, zaopiekować się i zapewnić wszystko co mu potrzebne. 'Mamy Lucy. Jest to kobieta w średnim wieku, nawet miła. Przychodzi do nas prawie codziennie na 2 godziny przed moim przyjściem ze szkoły, żeby posprzątać i coś ugotować. Nie lubię z nią rozmawiać, ale odwzajemniam jej uczucia do mnie. Nie wiem co byśmy bez niej zrobili. Chyba byłoby jeszcze gorzej...'
    'Po utracie mamy musiałem zrezygnować. Wszystko dla mnie straciło sens i nie mogłem sobie z tym poradzić. Ten wiek był najgorszy! Rozumiem co się stało, zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji, ale nie potrafię jej ogarnąć, jest za trudne, a ja jestem za słaby! Wszystko mi się miesza i nie może ułożyć... Nie mogłem wyjechać z domu. Nie wyobrażałbym sobie tego. Zostawić wszystko na głowie ojca, który poświęca się dla mnie?! Wiem... nawet nie przyjeżdża do domu na noce, nigdy nie byłem z nim blisko, jak inne dzieci ze swoimi rodzicami. Nie wychodziłem na spacery, nie odbierali mnie ze szkoły, nie bawili się ze mną, ale nie skrzywdził mnie nigdy, więc ja teraz nie zrobię tego też jemu! Chyba jest już zrozumiałe, czemu opuściłem tę szkołę nawet nie przekraczając jej murów..? Kiedyś mogę żałować, że się nie rozwijałem, ale teraz wiem, że to jest dobra decyzja i nie postąpiłbym inaczej. Nic już nie jest normalne!' - podążał wzdłuż Nagoya Way zatopiony wspomnieniami. W końcu doszedł do portu, gdzie znajduje się to miejsce. Usiadł na kładce i spojrzał w daleki ocean bez końca...
     'Jakby mogło być teraz pięknie. Siedziałbym tutaj z Katelyn, przytulając ją i opowiadając co wydarzyło się na zawodach i które miejsce zajęliśmy na meczu... Siedziałbym spokojny, bo miałbym pewność, że w domu ktoś jest i czeka na mnie. Byłoby mi miło...'
    'Niestety... Rzeczywistość. Życie! Nie ma nic...' Rozmyślał dlaczego to właśnie jego spotkało... 'Czemu to wszystko w tym jednym czasie, dlaczego teraz? Co ja takiego zrobiłem? Nic... Zaczyna do mnie dochodzić, że los mnie nienawidzi! Chce mnie szybko usunąć z tego świata.' Chwilę potem przypomniał sobie o Katelyn. Nie było to dobrym pomysłem. Rozkleił się na dobre. 'Nie rozumiem, jak mój przyjaciel i moja dziewczyna razem... Jak oni mogli mi to zrobić? Steve to Steve, ale moja ukochana, za którą oddałbym wszystko?!'
    Harry nie chciał się nad sobą użalać! Dobrze mu tu jednak było, ale jest zimno i pada. Był cały zmoknięty! Poczuł, że chce już do domu. Do mamy! Do kogoś się przytulić, kogoś ciepłego, kto zawsze powie ci coś miłego i cię kocha! Może to brzmi jeszcze dziecinnie, ale tak jest. Każdy by tęsknił!
     Wstał szybko czując przemoczone buty i kurtkę. Spojrzał ostatni raz w głąb przymrużając oczy i chcąc zobaczyć coś więcej niż horyzont. Ale nic z tego. Wrócił szybko do domu. Całą drogę był zamyślony i nie ogarniał co się wokół niego dzieje. Zaczął biegnąć widząc już dom. Wchodzi, pusto, ciemno... Jak zawsze. Zdjął buty i kurtkę i poszedł się przebrać. Wchodząc do pokoju przypomniała mu się Katelyn, ale żadnej wiadomości, znaku życia od pory zerwania nie było. Co ma myśleć o tym świecie..? Poczuł ogromne zmęczenie, więc poszedł spać wcześnie.



                                       https://www.youtube.com/watch?v=Y9Vh8XGgqjE&hd=1

    wtorek, 8 lipca 2014

    ROZDZIAŁ I

    Więc... był to ponury dzień października. Padało i było dość wietrznie. Poniedziałek... Harry skończył już lekcje i wyszedł przed szkołę. Chodził do klasy 2, ale nie z Katelyn. Dzisiaj mieli iść razem ze szkoły, więc wiedział, że niebawem wyjdzie z budynku. Delikatnie padało, więc naciągnął sobie kaptur od bluzy na głowę i zapiął kurtkę. Wszyscy idą, jest wielki ruch na chodnikach, rozchodzący się w prawo i lewo, przypominający ludzi przepychających się na targowisku, a on wychylił się stojąc z boku szukając czy jej gdzieś nie przeoczył. Ale to raczej było niemożliwe... Była tak piękna, że nie dało jej się nie zauważyć, nawet w takim wielkim tłumie. Więc... Czekał a jej nie ma. Po dłuższej chwili tłum się pomniejszył, przez drzwi już nikt nie wychodził. Zaczęło wiać pustkami z okolic, a on jej nadal nie widział. Coraz mocniej padało, było nieprzyjemnie. Wiatr przeszywający plecy Harrego stawał się okropnie nieprzyjemny. Chłopak zaczął zastanawiać się co zrobić, bo zaczął moknąć. Napisał więc sms po przemyśleniu: 'Gdzie jesteś? Czekam przed szkołą'. Odpowiedź nie nadeszła. Co ona robi? Gdzie jest? Może została na czymś dodatkowym? Może nie napisała, no bo co to takiego... Raz może zapomnieć, przecież nic się nie stanie! Ruszył do domu. Potem porozmawiają ...  Czując zażenowanie, ale nie chcąc się do niego przyznać przed samym sobą, zniknął za zakrętem. Uszedł kilka kroków, kiedy szybko jednak się odwrócił, gdyż usłyszał mocne trzaśnięcie drzwiami ze szkoły. Od razu zawracając, ujrzał wybiegającą Katelyn. Naprawdę się zaniepokoił. Wrócił szybko po nią
    - Katelyn! - zawołał - Katelyn tutaj! - pomachał - Katelyn, co się stało?- dobiegł szybko i objął ją mocno wtulając do siebie i patrząc jej prosto w oczy
    Katelyn była blada, zdruzgotana, a Harry poczuł się jakby kogoś zabiła. Przeszyła go swoim strachem, aż zadrżał. W sekundzie obleciał go strach oczekując odpowiedzi aż coś powie.
    - Harry! - powiedziała z grozą
    Teraz był już pewien, że coś się stało. Czekał, czekał aż to powie
    - Co? Co się stało! Mów!
    - Ja... - zamilkła - Ja nie chciałam... - wybuchła płaczem - Przepraszam! Harry przepraszam!
    - Katelyn, o co chodzi?! Zaraz nie wytrzymam! Wyglądasz jak duch! - mówił trzęsąc się
    Te słowa chyba jeszcze bardziej ją dobiły... "Duch"... Ale o co chodzi?
    - Bo... - mówiła nie powstrzymując płaczu, pociągając nosem, trzęsąc się i nagle rozglądając naokoło - nie mogę... - znowu zamilkła
    - Kochanie o co ci chodzi? Nie poznaję cię! Co się z tobą dzieje?
    Te słowa ponownie na nią zadziałały... "Nie poznaję cię"... Kiedyś była inna, zupełnie nie taka jak teraz. Nigdy, nawet w ciężkich chwilach nie była aż tak roztrzęsiona, zawsze dawała jakoś radę. Zachowywała się jakby ktoś jej zmarł conajmniej. To było straszne...
    - Nic się nie stało, nic, serio! Chodźmy!- powiedziała po chwili
    - Nie! Powiedz... - rozkazał
    - Spieszę się... do domu... muszę. - jąknęła i ruszyła
    - Zaczekaj! - pociągnął ją z powrotem - co ty kombinujesz?
    - Nic, co? Nic... - kręciła, poczuł, że nie mówi prawdy
    - Już to gdzieś słyszałem... - westchnął trzymając ją mocno za rękę
    - Zostaw! - krzyknęła odrywając się ze złością
    - No czekaj czekaj! Ty nie jesteś sobą. Ktoś cię skrzywdził? - zaskoczył sam siebie tym, co powiedział.
    Harry wytrącił ją z równowagi tym, aż dziewczyna pobladła.
    - Co? Nie rozumiesz! - znowu zapada cisza
    - Czego?
    - Ja... Harry! Koniec! To koniec, rozumiesz? - znowu wybuchła gorzkim płaczem
    - Co koniec? Czego, Katelyn, czego? - pytał rozgoryczony i totalnie załamany. Poczuł strach, zimno przeszywające jego ciało i łzy napływające do jego oczu. 'To najgorsza chwila mojego życia! Co ja zrobiłem?!'
    - Nas Harry! Przepraszam! - rzuciła mu się na ramię z płaczem.
    - Coo? - szepnął bardziej sam do siebie z niedowierzaniem
    W tej chwili wyszedł ze szkoły zadowolony Steve, jak gdyby nigdy nic... Na twarzy malowały mu się uczucia szczęścia i wielkiej ulgi z życia. Kiedy Harry go zobaczył  od razu zawładnęły jego ciałem obrzydzenie i wielkie zniesmaczenie. Poczuł się, jakby cały świat mu wirował przed oczami, a on nie miał na to najmniejszego wpływu. Otwierał mu się nóż w kieszeni. Dusiło go coś w gardle i przez te uczucia władające nim jak opętałe odrzucił Katelyn. Wiedział już wszystko... Już nic nie musi się wydarzyć.
    - Cholera! - krzyknął nie hamując emocji. Zaczął biec w kierunku Steva - To o niego chodzi?! Z nim się puściłaś?! - krzyczał jak szalony i nic już się dla niego nie liczyło
    - Zostaw, poczekaj! - Katelyn zerwała się za Harrym z pełną nadzieją uspokojenia sytuacji
    Nie obchodziły go już żadne słowa Katelyn... Był obojętny. Cały świat mu zginął... W sekundzie, nie mógł odnaleźć swojej drogi, nie wiedział co robi, kim jest... Podszedł do Steva i pragnął mu przyłożyć. Uderzył prosto w twarz pięścią i chciał zrobić to jeszcze raz nieusatysfakcjonując się tym jednym przyłożeniem.
    'To mój dobry kumpel, mój przyjaciel! Jak on mógł mi to zrobić? Nie wierzę, nie wierzę, że jest taki podły, że posunął się do czegoś takiego!'
    - Ty gnoju! Ja cię zabije! - krzyczał bijąc go coraz mocniej
    - Aa! Ogarnij się, Harry co robisz?! - bronił się oszołomiony całą tą sytuacją Steve. Nieźle udawał. Był zdezorientowany i sprawiał wrażenie nieobecnego i zaskoczonego.
    - Zabiję cię! Zabiję, rozumiesz! Dlaczego mi to zrobiłeś? Co JA ci takiego zrobiłem?!
    - Nie rób mu krzywdy! - krzyknęła Katelyn odzierając Harrego od zdrajcy
    - Dobrze ci było?! - zwrócił się do niej z bólem - Nie wierzę... Gdzie zrobiłem ten błąd? Gdzie cię nie zadowoliłem?!
    - Harry tu nie chodzi o ciebie! Uwierz mi... - wyżalała bez sensu
    - Cholera, nie wierzę! - przerwał szybko nie chcąc słyszeć tych żałosnych wyjaśnień i odtrącił ją mocno.
    Odszedł. Uciekł płacząc. To był jego pierwszy ból, tak silny, tak brutalnie wyrządzony! Przebiegł przez ulicę z zupełną burzą myśli, a jednocześnie pustką... w sercu. Oni chyba tam zostali. Nie odwracał się, nie chciał ich już widzieć. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić, gdzie się podziać, gdzie jego miejsce...



                                       https://www.youtube.com/watch?v=JznXx1Ns374&hd=1

    poniedziałek, 7 lipca 2014

    A więc zaczynajmy :D PROLOG

    'Jestem Harry. Mam 17 lat i jestem jakimś odludziem... Miałem nadzieję, że zapomnę... że wszystko wróci do normy, kiedy się wyprowadzę. Miałem dosyć tego życia, ale nie. Nic się nie zmieniło. Jest tak jak dawniej. Nie wiem ile to jeszcze wytrzymam! Boże, czy to wszystko musi być takie trudne?!

    Zacznijmy od początku. Nie lubię się zwierzać, jestem zamknięty w sobie w takich sprawach... No w końcu jestem chłopakiem. Ale nie wiem czy wszystko z siebie wyduszę, po tym...
    2 lata temu było pięknie! Katelyn była moją dziewczyną i byliśmy serio szczęśliwi. Nic nas nie mogło rozłączyć. Może na 14-latków to dziwne, ale tak było. Kochałem ją! Nie widziałem świata poza Katelyn. Ona zresztą też. Zrobiłbym dla niej wszystko. Niestety...
    Trwało to jakieś dobre 15 miesięcy... Potem się to zaczęło. Koszmar!'
    Harry wiele dni spędził płacząc po utracie wszystkiego na czym mu zależy.

    Nie mógł się powstrzymać od łez kiedy z nim zerwała... Było to takie naturalne. Podeszła, zamyśliła się i to zrobiła. Nie patrząc na jego uczucia. Bo jest facetem, to już jej nie obchodzi czy cierpi. Nie ważne co czuje. 'Pojęcie mężczyzny jest powszechnie znane jako "twardy" , "nieugięty", "nie do złamania"... To nieprawda. Mamy uczucia. No i też płaczemy. '



                                      https://www.youtube.com/watch?v=UPW8y6woTBI&hd=1

    niedziela, 6 lipca 2014

    Początek :D

    Heej !

    Nazywam się Kinga, mam 15 lat. (https://plus.google.com/u/0/114387744357285377752/posts) Zaczynam prowadzić bloga o tematyce młodzieżowej (It's Already Doesn't Matter). Myślę, że dobrze trafiłam, ponieważ często spotykam ludzi przeglądających blogi- opowiadania. Właśnie taki rodzaj bloga zamierzam prowadzić^^. Opowiadanie to ukazuje życie 17-letniego Harrego, który jest zwyczajnym nastolatkiem- a może nie? Żyje w świecie zmarłych, rozmawia z duchami... Czy on jest normalny? Czy ma jakąś siłę? Czy jest duchem? 

    ZAPRASZAM!!!

    Moją pasją są m. in. również książki. Czytam dużo i chciałabym się z wami podzielić moimi opiniami na temat niektórych książek.
    Myślę że spodoba wam się moja historia i zapraszam do czytania!




     

     Pozdrawiam :D

     

     

                                        https://www.youtube.com/watch?v=50GQjUZ4P3M&hd=1