Nowa...?
Harry
bardzo szybko pożegnał się z Loreen i poszedł przemyśleć nowe
informacje, o jakich się przed chwilą dowiedział. Nowa? Ally? No
to super. Fajnie, że akurat teraz tyle musi się wydarzyć... Harry
wrócił do domu. Nie chciał być tego dnia sam, liczył bardzo na
jakiekolwiek towarzystwo. Tylko co ma zrobić, skoro nikt z nim nie
rozmawia?
-
Cześć Lucy! Co tam? - powiedział z takim entuzjazmem, że
zaskoczył nie tylko pokojówkę, ale i siebie...
-
O, witaj Harry! - niemal krzyknęła rozbawiona Lucy – Widzę, że
ktoś tu ma dobry humor...
-
I to jak... - odpowiedział Harry z niewykrywalnym sarkazmem
-
Dobrze, że wróciłeś! - przytuliła go gosposia i wróciła do
sprzątania. Co prawda wszystko lśniące, po co sprzątać czyste
rzeczy? Ona naprawdę się nudzi. Ale jest kochana!
Lucy
jest piękną kobietą. Spokojną i bardzo inteligentną. Jest córką
porucznika, bardzo oznakowanego. W dzieciństwie miała wszystko,
czego chciała, jednak potrafiła docenić najważniejsze rzeczy i
wartości, takie jak rodzina, czy miłość. Nie miała jednak męża,
ani dzieci. 'Rozmawiałem z nią często... Mówiła, że jej
największym marzeniem jest córeczka. Mała córeczka, blondynka.
Zawsze uśmiechnięta Alexandra. Chodziłaby rozpromieniona, zawsze z
błyskiem w oku i zapałem do życia. Byłaby pogodna i bardzo
śliczna. Nosiłaby kolorowe sukienki i miałaby długie,
rozpuszczone włosy. Blada cera podkreślałaby jej delikatność...'
Piękne marzenie Lucy. To jest marzenie... Z sensem i godne
zazdrości. Szkoda tylko, że w życiu nie znalazła tej połówki...
-
O czym myślisz? - wyrwała Harrego z zaskoczenia
-
Yyym... O życiu. - to zaskoczyło go. Pierwszy raz chyba otworzy się
przed Lucy
-
Hmmm.... To jest bardzo rozwlekły temat. O czymś dokładnie
rozmyślasz? - zachęciła go do rozmowy
-
O tobie myślałem... - przyznał
-
O mnie? - zdziwiła się – a to niby czemu o mnie?
-
Ponieważ twoje życie jest piękne...
-
Piękne? Nie powiedziałabym...
-
Masz piękne marzenia – przypomniał Harry
-
To? - spytała chcąc upewnić się o które marzenie chodziło
Harremu
-
Tak... Jest piękne i... Zazdroszczę ci go... - zaczerwienił się
-
Każdy ma swoje marzenia... Ty pewnie też – zaczęła monolog
przerywając sprzątanie i przysiadając przy Harrym. - Jedni marzą
o banałach... O nowej bluzce, telefonie. Inni o rzeczach
materialnych, sławie... Jeszcze inni o miłości, albo uczuciu,
którego nie mają... Ja marzę o córeczce... Ludzie marzą o
rzeczach, które dla nich są najważniejsze. Zależy to od poziomu
ich uczuć... Wiesz o co chodzi, Tylko idioci marzą o pieniądzach,
inteligentni o miłości- zaśmiała się, chcąc zabawnie podsumować
swoje przemyślenia na temat marzeń.
-
Haha... - zaśmiał się. Pocieszyły go słowa Lucy. Oznacza to, że
jest inteligentnym chłopcem? - Jutro przyjdzie do nas nowa
dziewczyna w szkole... - zmienił temat. Obawiał się, że Lucy
zacznie nieoczekiwanie wyciągać coś od Harrego. Jednak się nie
otworzył. Nie potrafi...
-
Nowa? Hmmm... Rozumiem, że musicie z kumplami zrobić na „lasce”
świetne pierwsze wrażenie – zaśmiała się akcentując słowo
„laska” .
-
Haha... Daj spokój, Lucy. Nie jestem aż tak płytki. - powiedział.
Najchętniej nie poszedłby jutro do szkoły. Poznawanie nowych
ludzi, teraz? Nieee! Od razu wszyscy postawią go w złym świetle...
Super! Od samego pczątku obca dziewczyna miała mieć go za frajera!
Po prostu super!
Harry
poszedł do pokoju. Rozmowa z Lucy pocieszyła go. Dała mu światło
na to 'nowe' życie... Jedyne co mu zostało to mieć gdzieś to co
mówią inni i iść dalej...
Noc...
Samotność... Najgorszy czas!
Te
sen już kiedyś był...
~
'Znowu... Harry jest na wzgórzu. Sam... Jego samotność i mgła...
Znowu ten klif... Szarość i rażąco bijąca biel z nijakiego
punktu... Tymczasem było pusto. Nikt nie ogarniał go tym ciepłem i
bezpieczeństwem... Pojawiła się tylko mała postać w oddali.
Niewyraźne rysy twarzy... upadły.'~